Nagłaśniana przez opozycję afera w trójce to szukanie dziury w trupie. Tym trupem nie jest program trzeci polskiego radia, ale wszystkie stare media. Ich rola się skończyła wraz z nadejściem powszechnego dostępu do Internetu.

Afera w trójce to taki nakręcany przez starsze pokolenie pseudoproblem. Mało kto z nich zauważył, że od czasów ich młodości minęło ponad ćwierć wieku. Technologia poszła nieco do przodu, a cenzura jakiej się obawiają w dzisiejszym świecie nie ma możliwości zaistnieć.
Trochę historii
Wielu z nas pamięta, szczególnie ze swoich młodzieńczych lat, jak radio było muzycznym oknem na świat. Moi rodzice wsłuchiwali się w szumiące Radio Luxemburg,my pamiętamy Listę Przebojów Programu Trzeciego, czy audycje z cyklu „Słuchajmy Razem”.
Listy przebojów kształtowały gusta
To własnie te audycje kształtowały gusta muzyczne pokolenia naszych rodziców, czy nasze. Jak Niedźwiecki czy Fabiański nie zagrali, to ciężko było, aby jakiś kawałek był popularny. Potem pojawiły się stacje lokalne, z których każda miała swoja listę przebojów i tak mijały szalone lata 90.
Początki mp3
Pod koniec lat 90 pojawił się format pliku, który zrewolucjonizował odtwarzanie i przechowywanie dźwięku. W tym samym czasie stało się dostępne oprogramowanie do wymiany plików między użytkownikami. Już nie trzeba było słuchać list przebojów, żeby ponagrywać najnowsze kawałki, gdyż każdy z nich można było ściagnąć bezpośrednio z Sieci.
Niejako przy okazji umarły śmiercią naturalną takie formaty jak MiniDisc, DCC. Dzisiaj nikt ich już nie pamięta, ale dekadę wcześniej toczyła się o nie wojna pomiędzy wielkimi koncernami.
Listy przebojów do lamusa
Mniej więcej w tym czasie listy przebojów podzieliły losy parowozów czy płyt winylowych. Poza bezpośrednim ściaganiem z netu, wiara wymieniała się swoimi kolekcjami mp3. Na jedną płytę CD można zmieścić ponad setkę utworów, na płycie DVD tysiące.
Nowoczesna technika spowodowała, że każdy zaczął słuchać tego, na co miał ochotę. Swoisty renesans przeżyły lekko już zapomniane gatunki muzyki. Słuchacze nie byli już skazani na to, co Niedźwiedzki i jemu podobni puści na liście.
Czasy współczesne
I tak trafiamy w czasy współczesne. Miejsce pirackich kolekcji mp3 zajęły serwisy streamingowe. Nie trzeba już ściągać, żeby słuchać czy oglądać. Serwisy takie jak Spotiffy same proponują kawałki podobne do już słuchanych. Nie jesteśmy już skazani na gust tzw. dziennikarzy muzycznych, ich miejsce zastąpiła sztuczna inteligencja.
Dzisiaj każdy artysta umieszcza swoje kawałki na youtube, dystrybucję muzyki na płytach zastąpiły, sporo tańsze w użytkowaniu aplikacje streamingowe.
Wszyscy są już w Internecie
Nie tylko artyści, ale i publicyści, aktorzy, krytycy filmowi, oraz nowe pokolenie twórców ma możliwość kreowania i publikowania swoich dzieł. Wszystko bez ograniczeń terytorialnych, czy odległościowych, na żywo i z przysłowiowej puszki. Odbiorcy mogą w wybranym przez siebie czasie, oglądać i słuchać tego co chcą i kiedy chcą.
Kroplówka dalej się sączy
Czyli coś o roli mediów publicznych
Co i rusz wraca pomysł obowiązkowego abonamentu na utrzymanie starych mediów, które przegrały wojnę z nowymi, lepiej dostosowanymi do odbiorców.
Żeby była jasność, nie dzielę mediów na publiczne i komercyjne, ale na stare i nowe. Te pierwsze powinny podzielić los winyli, parowozów, czy taksówek. Te drugie same się utrzymają, bo są na tyle tanie, że mogą być stworzone przez każdego, zyskując z miejsca ogólnoświatowy zasięg.
Afera w trójce
…czyli polityczno-reklamowy ból dupy.
Do sedna
Jeden z artystów, mentalnie wspierany przez nieprzychylne władzy grupy, wypuścił kawałek o zabarwieniu wyraźnie politycznym, nieprzychylnym obecnej władzy. Utwór podobno miał mieć pierwsze miejsce Listy Przebojów Programu Trzeciego, ale się tam się nie pojawił.
Gdyby nie owa „afera” to mało kto by słyszał, o tym kawałku. Mało kto pamięta, że istnieje w ogóle coś takiego jak Lista Przebojów Trójki. Dla współczesnej młodzieży muzyka w klimatach Ekwador Manieczki to staroć, a co to dopiero siwiuteńki Niedźwiecki.

Odkopywanie trupa
Oficjalna narracja jest taka, że podobno ze względów politycznych. Nie ma to właściwie znaczenia, bo mająca lata swojej świetności lista dawno ma już za sobą. Obecnie mało kto tego słucha i gdyby nie ta „afera” to o kawałku Kazika, mało kto by się dowiedział.
Cel został osiągnięty
Kawałek wypromowany, oglądalność prawie jak Lord Kruszwil, a dyskusja jakby przynajmiej powróciły czasy cenzury. Starsze pokolenie z sentymentu wspomina Niedźwieckiego, ale nie ze względu na jego niesamowity talent, ale że poprostu był, gdy oni byli młodzi.
Duchy przeszłości wiecznie żywe
Jednym z nich jest obawa przed powrotem cenzury. Starsze pokolenie pamięta i to jest właśnie motor napędowy dyskusji ludzi, napedzających tak zwaną „aferę trójki”. Mało kto zauważa, że od 1989 roku minęło 30 lat.
Cenzura nie wróciła i nie wróci
Jak już pisałem na wstępie, cenzura nie wróci. Napewno nie wróci w takiej postaci, jak pamiętają ja nasi rodzice. Dzisiaj dużo proście i taniej, przy pomocy krzykliwego fake-news-a przykryć uczciwe dziennikarstwo, aniżeli blokować przepływ informacji.
Nie we współczesnym świecie. Wystarczy spojrzeć na zalew bzdur, o spisku bogatych, szkodliwości 5G czy nie istnieniu covid-19, żeby zrozumieć o czym tu piszę.
Media publiczne czas zamknąć
Nie są już nikomu potrzebne. Dzisiaj każdy może otworzyć swoją własną gazetę i/lub czasopismo, nadający na martwo lub na żywo program TV, wobec czego nie ma sensu utrzymywania tego zabytku jakim są media publiczne, a tymbardziej finansowania go z publicznych pieniędzy.