O tym, że nie każdy klient zasługuje na to, żeby nazywać go klientem, po czym poznać że osoba chcąca podjąć współpracę jest tego warta.
Niedawno zgłosiła się do mnie pewna pani, właścicielka farmy stron internetowych potrzebująca informatyka do ich utrzymania.
Plan
Plan był następujący, zrobię coś na próbę, a od przyszłego miesiąca podejmiemy stałą współpracę. Podjąłem temat bo posiadam wiedzę i doświadczenie zarówno z zakresu WordPress-a, jak i obsługi strony serwerowej.
Pierwsze zlecenie
Pierwsze zlecenie to miała być zmiana koloru na stronach, wyceniłem na 2 godziny, czyli 100 PLN. Cena moim zdaniem niewygórowana, a takie zlecenie pozwoli sprawdzić, jak w praktyce wygląda współpraca z daną osobą i czy w ogóle zasługuje ona, żeby nazywać ją KLIENTEM.
Warunki ustalone, czas wykonania również i….
…po 3 godzinach odzywa się owa kobieta informując, że ona to sobie sama zrobiła, więc nie potrzebuje już pomocy. Zapaliła mi się czerwona lampka, skoro „współpraca” ma tak wyglądać to szkoda mojego czasu.
Minęły 2 tygodnie…
…a dokładnie jest sylwester, godzina 17:55, jestem w trakcie kończenia zakupów. Odzywa się owa klientka, że chciałaby aby jej zrobić to i to, i najlepiej jeszcze w tym roku bo jej się mocno spieszy. Myślę sobie…
…dam jej drugą szansę…
…i zaproponowałem 200zł. Owa pani zamiast się cieszyć, że ktoś w ogóle chce z nią rozmawiać zaczęła dyskusję, czy aby na pewno zaproponowana cena jest rynkowa. W tym momencie powiedziałem sobie, że odpuszczam.
Wnioski:
1.Nie każda osoba zasługuje na miano klienta.
2.Jeśli współpraca zaczyna się źle to później będzie tylko gorzej.
3.Jak się nie będziesz cenił, to nie licz na to że zrobią to inni.